Moją impresję z wystawy malarstwa opatowianina, Mayera Kirshenblatta p.t. „Stary Opatów” rozpocznę od początku, czyli od magii opowieści, snucia historii, która w życiu niejednego z nas, spełniła nie tylko funkcję terapeutyczną, ale i edukacyjno – wychowawczą, a przy tym, stworzyła atmosferę sprzyjającą spotkaniu różnych osób czy grup społecznych i kulturowych. Mistrzami opowieści byli przedstawiciele żydowskiej sekty chasydów, słynący z opowiadań. Jak głosi stara, żydowska legenda, pewnego człowieka urzekła nad chasydzkim domem świetlana łuna, gdy podszedł do okna, zobaczył chasydów opowiadających sobie z nabożnym im żarem, opowieści ze swojej przeszłości.
Przywołałam ten obraz żydowskiej legendy, nieprzypadkowo, bo pięknie ilustruje magiczną siłę opowieści, a także może być ilustracją pewnego wydarzenia, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Inicjatyw Geodezyjnych i Kartograficznych „Geocentrum”, które miało miejsce 28.06.2008 w siedzibie Starostwa Powiatowego w Opatowie. Przedstawiciele dwóch kultur: żydowskiej i polskiej spotkali się wspólnie z okazji otwarcia wystawy, by razem wysłuchać dwóch ciekawych referatów: Artura Lisa, o historii Żydów w Opatowie w Rzeczypospolitej szlacheckiej, oraz Jerzego Halbersztadt’a, dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich, o współczesnym muzealnictwie i jego sposobach na odkrywanie dziejów Żydów polskich.
Tę szczególną atmosferę, historycznego spotkania po wielu latach, zbudowały najpierw fakty historyczne, które wyznaczyły pole widzenia życia społeczności żydowskiej na przestrzeni lat 1538 – 1795, gdzie społeczność Żydów opatowskich musiała różnymi sposobami zasłużyć sobie na akceptację swoich zwyczajów, nierzadko znosić niezawinione oskarżenia. Jeśli dodamy do tego to, co każdy pamiętać powinien z historii II wojny światowej i polityki wobec Żydów w powojennej Polsce, mamy wymowny obraz całości.
Czas na refleksję – ten wieczny pielgrzym, tułacz i emigrant w dzisiejszym świecie powinien być przyjęty z należnym mu szacunkiem i współczuciem. Doświadczenia uczą, kultury się spotykają, świadomość zmienia „obcego” na „innego”. Szacunek i tolerancja wypiera strach i wrogość. Każdy z nas może stać się obcy. Pamiętajmy o tym.
Opowieść historyczna, a po niej muzyczny montaż melodii żydowskich na flet, wprowadził mnie i zaproszonych gości w świat mnogich historii z życia miasta Apt (Opatowa), powiedziany pędzlem.
Postać malarza zasługuje tutaj na specjalną uwagę, bo pan Mayer Kirshenblatt prezentuje swoją osobą, wzór seniora, czasami niedościgły, choćby z powodu wieku, ale przede wszystkim ujmuje optymizmem, otwartością, chęcią dzielenia się z innymi z tym co robi, co myśli, żywą ciekawością i gotowością do poznawania ludzi. Myślę, że te pozytywne cechy jego charakteru dają mu siłę do ciągłych wyzwań i wpływają na wspaniałą kondycję fizyczną i umysłową. Ta potężna potrzeba, dzielenia się z innymi swoją pamięcią, stała się dzisiaj również, wspaniałym źródłem dokumentowania przeszłości i co ciekawe, jest dziełem jednego tylko człowieka. Jak wielka może być siła opowieści, może też świadczyć fakt, że pan Mayer Kirshenblatt podjął się wyzwania namalowania historii miasta swojej młodości w wieku 73 lat. Z odwagą samouka mógł wykonać tak poważne i trudne dzieło, którego siłą nie jest forma malarska, ale treść, z pieczołowitością oddane każde wydarzenie, które w obrazie musi przekazać wiele ważnych informacji, wspomaganych także krótkimi objaśnieniami autora (pod każdym obrazem). Podróż sentymentalna, którą odbywamy wspólnie od obrazu do obrazu, uświadamia potencjał emocjonalny, jaką ze sobą te historie niosą. Nie ma wątpliwości, że bohaterami świata wspomnień autora byli ludzie i wydarzenia z nimi związane, obaczone oczami wrażliwego chłopca, który z wnikliwością badacza je obserwował i apamiętywał. W skarbnicy pamięci inkubował je długo, by dzisiaj, mogły następne pokolenia edukować i wychowywać, poprzez przekaz ilustratorski ich treści.
Ta forma realizacji jest również swoistym hołdem pamięci dla miasta – ludzi, gwarnego, przedwojennego miasteczka, którego mieszkańcy współtworzyli razem „Stary Opatów”.
Szkoda, że z powodów organizacyjnych na wystawie oglądamy reprodukcje obrazów autora, ale za to interesująca treść obrazów próbuje nam to zrekompensować.
Ta bogata uczta duchowa, niewątpliwie przysłuży się naszemu światu, zwłaszcza w sprawie współistnienia różnych kultur ze sobą, bo bogactwo różnorodności pozwala nam się rozwijać i zmieniać świat na lepsze. W końcu kulturę Polski, jak krakowski obwarzanek przeplatały kultury innych narodowości, dlatego jest tak różnorodna i piękna.
członek Stowarzyszenia „ Geocentrum
July 1, 2008
Comments
You can follow this conversation by subscribing to the comment feed for this post.